Smak miłości
(Jestem miłością, reż. Luca Guadagnino)
Nieśpieszna,
hipnotyzująca, urokliwa opowieść o kobiecie, która poznała smak miłości. Emma
Recchi (Tilda Swinton) to kobieta dojrzała, elegancka pani domu, matka
dorosłych już dzieci. Kiedy o niej myślę, powraca w pamięci obraz dobrze
skrojonej garsonki opinającej jej szczupłe ciało sunące ulicami włoskiego
miasteczka i twarzy skrytej za wielkimi okularami, z grzecznie ułożoną fryzurą.
W taki karb „ułożoności” wprowadziło ją życie. Wydawałoby się, że ma wszystko,
że jej jedynym celem jest nadzorowanie wykwintnych przyjęć, organizowanych dla
męża. Do czasu…
Do czasu, kiedy kosztuje owoców
morza przyrządzonych z miłością przez zaprzyjaźnionego kucharza. Antonio Biscaglia
(Edoardo Gabbriellini ) tym sposobem ujawnia światu swój talent i zamiłowanie
do sztuki kulinarnej. Czy ktoś mógłby przewidzieć, że tak niewielka rzecz, jak
kilka soczystych krewetek na talerzu może stać się przyczynkiem do płomiennego
romansu z młodszym mężczyzną i całkowitej zmiany obranego wcześniej kursu.
Uczucie Emmy i Antonia jest tak
oniryczne, że początkowo nie mamy pewności, czy to, co się między nimi dzieje,
dzieje się naprawdę. Koloru i aromatu związkowi dodają potrawy. Kochanków łączy
ich prywatna, pisana ad hoc historia i tajemnica przygotowywania pewnej zupy. Ten
wyjątkowy przepis odkrywa prawdę.
„Jestem miłością” to wspaniały
film o ludzkich pragnieniach, prawdziwym szczęściu i wolności. Wcale nie w tle…
jedzenie odgrywa znaczącą rolę. Jest filozofią życia, obrazowym ekwiwalentem
sytuacji bohaterów, odzwierciedleniem ich uczucia i pragnienia wolności, które
odnajdziemy nie tylko w oczach Emmy i Antonia.
Do zobaczenia, do zjedzenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz